wtorek, 26 maja 2015

005. Najkrótsza notka na blogu...

..............................
Cirilla by LienSkullova 
..............................

... no będzie prawie tydzień odkąd na blogu nie pojawiła się żadna notka. Żyję, jeżeli o to się rozchodzi i jestem zakochana... Zakochana w przepięknej odsłonie opowiadań Sapkowskiego, znanym wielu jako seria gry Wiedźmin. Kilka dni temu dzięki uprzejmości mojego znajomego, zaopatrzyłam swój komputer w 30gb czystej rozkoszy, którą dla ciekawskich ściągałam dwa dni. Wiedźmin 3 - Dziki Gon. No pięknie brzmi :D I równie pięknie wygląda. Dlatego mam nadzieję, że nie jesteście źli, że tak bardzo zanurzyłam się w świat Białowłosego.

Tak czy inaczej niedługo posty powrócą, będą pojawiać się regularnie co 2-3 dni, o ile będę miała coś ciekawego do napisania. Jeżeli nie.. to chociaż powrzucam jakieś fajne zdjęcia.

https://www.youtube.com/watch?v=D66cy3lfAzI&feature=youtu.be

..............................
..............................

czwartek, 21 maja 2015

004. Nie mam pojęcia o czym piszę...

..............................
..............................

Po maturach jestem kompletnie wykończona. W poniedziałek od dwunastej siedziałam już w szkole, czekając na swoją kolej jak na ścięcie. Prawdę mówiąc wmawiałam wszystkim, że uczę się prezentacji, ale gdy już do takowej nauki dochodziło, zaraz znajdowałam lepsze zajęcie. To było okropne. Najgorsze dni w moim życiu. Ale cofnijmy się do weekendu, bo był całkiem ciekawy. 

Sobota mijała mi dość przyjemnie, dopóki siłą niemalże nie wyciągnęli mnie z domu. Odwiedziła nas rodzinka z Wrocławia, więc wszyscy postanowili zrobić grilla. Nałożyłam na siebie swój nowy kwiatowy dresik, że niby ja taki gangster jestem i razem z "wujkiem" udałam się na miejsce spotkania. W sumie i tak nie robiłam tam zbyt wiele, siedziałam, wgapiając się w stały punkt, czasem zerkając na telefon czy to ta odpowiednia godzina, bym mogła wrócić do domu? Taty akurat nie było, więc reprezentowanie rodzinki spadło na mnie. I to nie jest tak, że nie lubię ich towarzystwa... Ale zdecydowanie wolę posiedzieć sobie w zaciszu swojego pokoju jako, że nierzadko mam okazję po prostu założyć słuchawki i zacząć śpiewać na całe gardło. :D Było miło tak czy inaczej, poszliśmy razem na lody - czt. według słownika mojej cioci i wujka magicznym sposobem zamieniają się w picie piwa. Wypiłam jedno bezalkoholowe, żeby nie było im przykro. Nie jestem typem osoby, która przepada za takimi napojami, cóż poradzić. 

Niedziele spędziłam na leżeniu na łóżku, w towarzystwie popijania pepsi i wpatrywaniu się w dwanaście kartek mojej prezentacji maturalnej, której w sumie tak jak się spodziewałam, nie nauczyłam się ani zdania. Ale grunt to stwarzać pozory! Nie stresowałam się zbytnio, stres przyszedł dopiero rano, dnia następnego, gdy tata zapytał, czy w ogóle zdam. Hihi, tatoo no coo ty. Zero wiary w swoje jedynie, wspaniałe i uzdolnione dzieciątko, no wstyd! Zgodnie z listą wchodziłam czwarta. Razem z koleżanką, która była przede mną, postanowiłyśmy przekupić komisję ciastkami. :D Po zebraniu pieniążków od całej klasy ruszyłyśmy więc na zakupy. Było całkiem zabawnie widząc ich miny, gdy wchodziłyśmy z czterema wypełnionymi po brzegi talerzykami ze słodkościami. Gdy wspomniały, że mają już ciastka odpowiedziałyśmy, że będą miały ich więcej! A co się będą. Miałam dość łatwy temat - "adaptacja filmowa jako dzieło literackie". Postanowiłam, że nauczę się szybko trzech, czterech zdań wstępu, bo grunt to dobrze zacząć. Gdy otworzyły się drzwi, a nauczycielka wywołała moje nazwisko weszłam tam na drżących nogach. Na wejściu dostałam swoją bibliografię... I gdy już miałam zacząć mówić. PUF. Zniknęło, wszystko zniknęło. W mojej głowie nastała jedna wielka pustka, nie potrafiłam skleić nawet jednego prostego zdania. Po kilku odetchnięciach i zmuszenia się do ogarnięcia, udało mi się wydobyć na świat kilka normalnych słów. Nauczycielki kiwały głowami, a ja wpatrywałam się po prostu w kartkę na stole przede mną, która na dodatek miała dwie brudne plamy po kawie. Z zapomnienia przyłapałam się kilkakrotnie na czynności starającej się strzepnąć brud z papieru. Jąkałam się, zacinałam, pozapominałam imion i nazwisk swoich postaci z książek, ale wyszłam szczęśliwa. Bo wiedząc ile poświęciłam na nauczenie się prezentacji, powiedziałam całkiem sporo. Reszta dnia trwała w oczekiwaniu, na szkolnym korytarzu wraz z resztą towarzyszy z klasy. Wyniki zostały ogłoszone około godziny dwudziestej jako, że nie miałam już autobusu do domu przenocowałam u znajomych wysyłając smsa tacie, że "żyję i wrócę jutro".

90% z ustnego polskiego

Można to też potraktować jak pewne usprawiedliwienie tego, że na blogu nie pojawiały się notki. Byłam wyczerpana psychicznie i fizycznie, bo dzień po złapała mnie okropna alergia, przez którą ledwo co widziałam, tak więc spędziłam go na obijaniu się w łóżku i smarkaniu w chusteczki. 

Jak na osobę, która po napisaniu pierwszego zdania nie wiedziała o czym będzie post stwierdzam, że całkiem dobrze mi idzie pisanie o niczym. Hah. Ale pochwalę się, że dzisiaj zakupiłam swój pierwszy gorset, na spróbowanie bo akurat odłożyło mi się kilka złotych. Gdy okaże się, że jest niewygodny, lub za duży to zwrócę go i kupię sobie wiedźmina 3 oraz pójdę zrobić tatuaż. :D Postanowione!


Nutka na dziś pochodzi z filmu Chappie, którego oglądałam kilka dni temu. Płakałam jak dziecko patrząc jak robot... Nie będę spoilerować. :/ Polecam także inaczej!

https://www.youtube.com/watch?v=uMK0prafzw0
..............................
..............................

sobota, 16 maja 2015

003. Wywiad z Lightiin by Shiruslayer

..............................
..............................

Cześć kochani. Dzisiaj bez jakiejś większej notki. Chciałabym się z wami podzielić wywiadem, który przeprowadziła ze mną kilka dni temu Shiruslayer (http://shiruslayer.blogspot.com) Możecie dzięki niemu dowiedzieć się co nieco o moich początkach cosplayowych, o tym co czuję wychodząc w przebraniu i jakie są moje przyszłe plany. Enjoy!

1. To co? Może na początek powiesz nam coś o sobie?
Mam na imię Angelika i cosplayem zajmuję się od 2014 roku. Pierwszy raz wystąpiłam w stroju Miss Fortune z gry League of Legends na evencie intel extreme master w Katowicach. Na co dzień jestem zwyczajną nastolatką, obecnie męczącą się ze stresem matur. Cale szczęście jestem już na ich ostatku. 

 2. Skąd wzięła się ksywka Lightiin?
W sumie mój nick nie wiąże się z jakąś ciekawą, emocjonującą historią. Był to zbieg okoliczności podczas szukania nowego imidżu w społeczności internetowej. Oglądałam w tamtym czasie jedno z bardziej znanych anime Death Note i zakochana w głównym bohaterze postanowiłam się tym zainspirować.

 3. Kiedy zainteresowałaś się cosplayem?
Dokładnie po mojej pierwszej imprezie gamingowej, na której się pojawiłam.. jako cywil. Poznań Game Arena w 2013 roku. Zakochałam się w cosplayerach, była to tak zwana miłość od pierwszego wejrzenia. A jako, że jestem wielką pasjonatką gier postanowiłam, że spróbuję czegoś nowego. 

 4. Jak wyglądał Twój debiut?
Strasznie się stresowałam. Swój pierwszy strój kończyłam dzień przed imprezą i modliłam się, by podczas podróży niczego nie uszkodzić. Przed wyjściem na korytarze spodka po głowie chodziło mi mnóstwo pytań „a co jeśli im się nie spodobam?” „co jeśli mnie wyśmieją?”. Ale jak to mówią do odważnych świat należy, nie żałuję, że zdecydowałam się na taki krok. 

 5. Twój cosplay Ahri powalił mnie na łopatki. W końcu dobrze zrobione ogony! Z ciekawości, jak ten cały projekt powstawał? Czemu akurat ta postać? 
Ojej, bardzo mi miło! W sumie to nie był mój wybór, tym razem pozwoliłam swoim obserwatorom na wybór stroju, w którym chcieliby mnie zobaczyć. Padło na Foxfire Ahri, gdyż miałam już wcześniej kupioną czerwoną perukę. Prędzej czy później pewnie i tak zrobiłabym, którąś z jej odsłon, ponieważ bardzo lubię tą postać i jest moim mainem w codziennej rozgrywce, ale właśnie duże zasługi należą się moim fanom. 

6. Ulubiony i znienawidzony fragment tworzenia?
Znienawidzony to zdecydowanie klejenie. Ile razy to już skleiłam sobie palce, albo poparzyłam się gorącym wkładem! Haha. Ale cóż poradzić... Takie uroki tworzenia. Bardzo lubię malować i cieniować części zbroi, choć nie jestem w tym jeszcze najlepsza, wciąż się uczę. 

 7. Ile cosplayów masz już na koncie? 
Obecnie... Siedem. Miss Fortune, Annie, Ahri, Nidalee, Popstar Soraka oraz najnowszy Nami.

8. Czy przygotowujesz się do odgrywania postaci? 
Niezbyt. Ale tylko dlatego, że po prostu cosplayuje postacie, które lubię, dzięki którym coś osiągnęłam, mam do nich przywiązanie. Więc jakieś szczególne przygotowania nie są potrzebne. Znam je wszystkie na pamięć! 

9. Jako która postać czułaś się najbardziej sobą?
Najwygodniej było mi w Nidalee i to w sumie chyba w niej czułam się też najlepiej. Utożsamiam się z nią w jakiś sposób, jesteśmy podobne z wyglądu. Więc w sumie nie musiałam nikogo udawać, mogłam po prostu być sobą.

 10. Co czujesz, gdy ludzie chcą sobie z Tobą robić zdjęcia? 
Na początku było to dla mnie .. dziwne uczucie. No bo wiadomo, na co dzień nie robię sobie z nikim zdjęć, a tu nagle ustawiają się do mnie kolejki! Z drugiej strony to zabawne, cieszę się, że komuś podoba się mój strój i chce go w pewien sposób uwiecznić. 

11. Który z Twoich projektów był najbardziej pracochłonny? 
Nami. Poświęciłam jej najwięcej czasu, gdyż chciałam dopracować ją bardziej niż resztę swoich strojów. Poza tym wymagała ode mnie więcej pomysłów na stworzenie ideii syreny. Nie chciałam za sobą ciągać ogona, dlatego postawiłam na pływającą rybkę. Ludziom spodobał się pomysł, więc bardzo się cieszę. 

12. Uważasz, że polski cosplayer może mieć problemy w wybiciu się za granicą? 
Dla chcącego nic trudnego. Fakt faktem w dzisiejszych czasach ciężko się przebić, z dnia na dzień rośnie coraz więcej utalentowanych osób, ale to jest cudowne! Jeżeli całkowicie oddajesz się swojej pasji, starasz się i rozwijasz, to ten wysiłek w końcu się opłaci. 

13. Jak to jest prezentować swoje dzieło przed większą publiką? 
Tak jak już wcześniej pisałam jest to stres... Przynajmniej dla mnie. Na co dzień jestem spokojną osobą, która nie lubi wyłaniać się z tłumu, w cosplayu jest inaczej. W sumie całkiem niedawno miałam swój pierwszy występ na scenie. Podobno byłam cała blada wychodząc do publiki, ale mogłam się domyślić po wielu pytaniach od pracowników czy czasem nie chcę, żeby podano mi wody, albo czy nie chcę usiąść. Haha.

14. Większość Twoich strojów jest związana z grami. Podasz swoje ulubione tytuły? 
Bo obracam się najczęściej w świecie gier. Można nazwać mnie no lifem, bo od wychodzenia na dwór wolę usiąść przy dobrym rpg. Wiedźmin, League of Legends, HearthStone, Assassins Creed, Skyrim oraz Diablo.

15. Z którego cosplayu jesteś najbardziej dumna? 
Z każdego jestem tak samo dumna. Wkładam w swoje stroje dużo czasu, a co najważniejsze serca. I mimo, ze zauważam, że z każdym kolejnym strojem moje umiejętności stają się lepsze to nie potrafię tak po prostu wybrać jednego z moich dzieci. :D

16. Czym się inspirujesz? 
Innymi cosplayerami. Śledzę mnóstwo stron na facebooku. Dziennie przez moją tablicę przesuwają się dziesiątki zdjęć cudownych stroi, każdy z nich jest dla mnie inspiracją do dalszej pracy. Ah, no i nie zapominajmy o moich kochanych dzióbkach. Są to osoby, które wspierają mnie od samego początku mojej kariery. 

17. Jak przygotowujesz się do streamów?
W sumie nie przygotowuję. Odpalam streama, kiedy mam na to ochotę i gram! Wszystko jest na żywo. Uwielbiam integrację z chatem, dlatego staram się jak najczęściej odpowiadać na ich pytania podczas livów. 

 18. Na jakim evencie masz zamiar pojawić się w najbliższym czasie? 
Będą to dni fantastyki we Wrocławiu, które odbędą się w czerwcu.

19. Plany na kolejne miesiące? 
Karma z league of legends, potem Witch Doctor z diablo 3.. A reszta to już słodka tajemnica. 

Jestem wdzięczna Shiru za to, że zechciała poznać mnie nieco lepiej. Na jej blogu znajdziecie o wiele więcej wywiadów z przeróżnymi cosplayerkami więc zapraszam serdecznie. http://shiruslayer.blogspot.com/

 ..............................
..............................

piątek, 15 maja 2015

002. Droga ku dorosłości...

..............................
..............................
... juuuż za rok matura. Takimi słowami przywitał mnie dzisiaj tato, bo najważniejsze, żeby w rodzinie mieć oparcie prawda? Za mną większość egzaminów, które według państwa świadczą o mojej rzekomej dorosłości, jednak jak jest w praktyce? Czy uważam się za dorosłą?
Nie do końca. I ten tajemniczy skrzeczący głos w mojej głowie.. Uh.
A BO NIE ZDAŁAŚ JESZCZE MATURY!

Do zaliczenia pozostał mi ustny polski i to nie taki 'ustny', jak pewnie zaświeciło wam w główkach moje kochane dzieci. Jednak matura w porównaniu do życia po niej to jest dopiero zabawa! Podczas dzisiejszej rozmowy, którą przeprowadziłam z jednym ze swoich obserwatorów na fanpagu, zrozumiałam, że tak naprawdę nie wiem co chcę robić w przyszłości. Jestem pewna, że podobne odczucie ma wielu z was. Albo tak jak w moim przypadku uważacie, że kierunek nauki, który chcielibyście kontynuować jeszcze nie powstał, albo jesteście jeszcze nieświadomi i zupełnie się tym nie przejmujecie. W sumie do dnia dzisiejszego też taka byłam. Wracając... Zadałam sobie pytanie, w czym jestem dobra? Co lubię robić? Do czego bym się nadawała? Przecież nie przyjmą mnie na studia, lub pracy, gdy pokażę im screena ilości likeów na mojej stronie. Bo co wpiszę w CV? Umiem kleić piankę evę i ładnie pozować do zdjęć? Presja otoczenia jest ogromna i dopiero teraz to do mnie dociera. Już niedługo zacznie się wyścig, wszyscy uczniowie będą walić do uczelni drzwiami i oknami (nie licząc tych, którzy wyjadą za granicę z powodu niezadowolenia z władzy). A ja będę stać jak kołek, zdając sobie sprawę z tego, że nie pasuję do większości społeczeństwa. Wiecie co jest najgorsze? Że MUSZĘ iść na studia, choć wcale mi się nie pali. Pytanie, dlaczego? Bo zrobiłam dila z moim kochanym rodzicielem, warunek był jasny. Nowy komputer za pójście na studia. Chciałam to złagodzić, kierując się bardziej w stronę zaocznych, by w tygodniu móc dalej rozwijać się artystycznie, tak jak chcę. Tutaj jednak mamy kolejny mur, barykadę, która nie do końca mi się podoba, a mianowicie koszty studiów zaocznych. Jakby nie patrzeć 5 tys. za jeden semestr boli. Za taką kwotę mogłabym mieć jeszcze lepszy komputer niż mam teraz... :/ Jednak, gdy porównamy sobie studia dzienne z jej weekendowym odpowiednikiem, wychodzi na równe. Zakwaterowanie, dojazdy, rachunki, jedzenie. A tak? Siedzę sobie ładnie w domku, tatko zrobi ciepły obiadek, czasem burknie coś imitującego rozmowę pod nosem, powie, że mnie kocha. Żyć nie umierać. No prawie... Aktualnie mieszkamy w bloku, nie posiadam własnego pokoju, a wyprowadzać się do drugiego, prawie skończonego mieszkania tacie nie śpieszno. Nie chcę gnić w małej wsi mając dwadzieścia lat na karku, zmuszana do pójścia spać o dwudziestej trzeciej jak małe dziecko. Okej, wyżaliłam się.

Głównym tematem postu miał być wybór studiów, bo jest to w pewien sposób przedłużenie naszego dzieciństwa. Poznałam osoby, które z powodu ogromnego niechcenia pójścia do pracy zdecydowały się kontynuować naukę, bo rodzice bez problemu dalej ich utrzymują. W moim przypadku odcięcie się od rodzinnego miasteczka skutkowałoby całkowitą samodzielnością i nie jestem pewna czy wyszłoby mi to na dobre. W najgorszym wypadku wylądowałabym pod mostem... Hm. Karton po pistoletach Miss Fortune już mam do okrycia się. Warto spróbować! 

Na dzień dzisiejszy dokładam się do rachunków, by pomóc tacie jako, że dysponuję miesięczną rentą, a on nie pracuje. Po mojej wyprowadzce wszystkie koszty przeniosą się na niego... Żeby było śmieszniej, państwo nawet nie próbuje w takiej sprawie pomóc. Owszem, dostaję pieniążki co miesiąc, ale gdy pójdę do pracy, automatycznie ucinają dopływ gotówki i jestem zdana tylko na siebie. :D Życie dorosłego jest trudne. Naprawdę chciałabym się czasem cofnąć do momentu, w którym brak odpowiedniej kredki do pokolorowania obrazka był największą katastrofą na świecie. Po całym namyśle, nadal nie wiem co chcę robić. Trzymać się informatyki, mimo bycia słabą w tej dziedzinie? Czy pójść na pierwsze lepsze studia i liczyć na to, że wszystko będzie dobrze. Że ktoś na górze czuwa nad Tobą i pilnuje Twoich ścieżek..

Tymi zdaniami kończę notatkę, już za kilka miesięcy okaże się, którą ścieżką będę zmuszona podążać. Dziękuję za przeczytanie!

tl;dr
dorosłość to kupa, pozdrawiam i dobranoc ♥

https://www.youtube.com/watch?v=pWWX0aUW_HY
..............................
..............................

001. Pierwsze posty bywają najtrudniejsze...?

..............................
..............................

... jak to jest, że nigdy nie wiem jak rozpocząć pierwszą notatkę, która notabene powinna stanowić podstawę całego bloga, bo to właśnie po niej ocenia się, czy powrót na niego będzie wart cennego czasu? Ah, kocham przecinki i kropki, naprawdę. Wracając do tematu, ja mam nieco łatwiej, bo wiem, że większość z was wróci tu, by zobaczyć czy dodałam jakieś świeże zdjęcia. A wcale nie o to mi chodzi, chcę wam w ten pisemny sposób opowiedzieć co nieco o sobie, przeżywać z wami każdy dzień, dzielić się problemami i pokazywać nowe rzeczy. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Dlaczego więc nie robisz tego na fanpage? Bo jest to zbyt publicznie miejsce, na marudzenie jaki to świat jest okropny i niesprawiedliwy, na milion zdjęć swojej twarzy, na widok mojego śniadania czy kupna nowego ubrania. Potrzebuję miejsca dla siebie i właśnie dlatego stworzyłam tą stronę.

Postaram się w sposób dość prosty i przejrzysty prowadzić was przez swoje życie. ♥ W skrócie będzie to blog dla osób, które w jakiś sposób polubiły moją osobę i dadzą radę poświęcić mi dziennie te kilka minut na przeczytanie krótkiej notatki, która niekoniecznie musi mieć jakiś ważny przekaz. Lubię czasem pospamować sobie tak o, napisać co mi ślina na język przyniesie. Bo mogę, nikt mi nie zabroni.

Ta strona będzie otwarta na wiele tematów, tutoriale, cosplay, czy tak jak wcześniej pisałam moje codzienne, normalne życie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Tymczasem chciałabym podziękować, że dotrwałeś/aś do końca. Na pocieszenie dwa zdjęcia, które i tak pewnie już widziałeś/aś, ale to nic, bo uważam, że ładnie na nim wyglądam. 
Tak oficjalnie .. jak rozpoczęcie działalności mojego bloga.

Miłego dnia. Żegnam!

https://www.youtube.com/watch?v=YqeW9_5kURI

..............................
..............................